Diamentowa Liga w Birmingham bez Mo Farraha
Rywalizacja najlepszych biegaczy czy skoczków nie może równać się popularnością z piłką nożną, koszykówką czy siatkówką, ale jest uważana przez większość jako "królowa sportu". Popularne dyscypliny składają się z takich elementów jak bieganie czy skoki, będące podstawą w lekkiej atletyce. Wielu słynnych sportowców zaczynało swoją przygodę ze sportem od rywalizacji na bieżni, uzyskując znaczące wyniki a następnie przechodząc do np. piłki nożnej czy futbolu amerykańskiego. Jest jednak jeden wyjątek, który od dziecka pragnął zostać piłkarzem a dopiero jako nastolatek zdał sobie sprawę, że jego właściwą drogą są biegi długodystansowe. Tym ewenementem był Mo Farrah, gwiazda mityngu w Birmingham.
Cykl mityngów lekkoatletycznych Diamond League jest młodszą wersją wcześniejszych Golden League, rozgrywanych do 2010 roku. W tegorocznej rywalizacji najlepsi lekkoatleci na świecie spotykają się podczas mityngów rozgrywanych w takich miastach jak min. Bruksela, Rzym, Paryż, Eugene czy Londyn i Birmingham. Z racji bliskiego położenia od Bristolu właśnie to ostatnie miasto okazało się najbardziej atrakcyjne jeśli chodzi o możliwość kibicowania naszym reprezentantom i w słoneczne niedzielne popołudnie można było oklaskiwać udane występy biało-czerwonych.
Po przyjeździe do Birmingham można było od razu zauważyć wielkie reklamy z Mo Farrahem na pierwszym planie, jako zapowiedź niedzielnego wydarzenia. Miejscem mityngu był Aleksander Stadium, położony w parku na obrzeżach miasta. Organizatorzy przygotowali specjalne miasteczko dla kibiców, gdzie oprócz fast-foodów można było wejść do mobilnego muzeum, w którym znajdowały się ciekawe eksponaty. Jednym z nich były kolce czyli buty w których biegają zawodnicy, tylko w innej wersji niż obecnie bo … z początku XX wieku. Oprócz tego zostały zaprezentowane medale i koszulki brytyjskich sportowców, zdobywców medali na igrzyskach olimpijskich.
Stadion jest w stanie pomieścić 12 tysięcy widzów i można powiedzieć, że 90% miejsc było zajętych, kładąc tezę o lekkoatletyce jako sporcie niszowym. Na trybunach można było spotkać zarówno starszych jak i młodszych fanów tej dyscypliny. Kibice nie mogli się doczekać najważniejszego biegu czyli 1500 metrów, z udziałem wielokrotnego medalisty olimpijskiego Mo Farraha. Start na średnim dystansie miał być przygotowaniem do imprezy docelowej w tym roku czyli mistrzostw świata rozgrywanych w Pekinie. Niestety kilka dni przed mityngiem na trenera Farraha Alberto Salazara padło podejrzenie w sprawie stosowania dopingu u jednego ze swoich podopiecznych. Zniesmaczony tym faktem Brytyjczyk zrezygnował ze startu w Birmingham, czym zawiódł licznie przybyłą publiczność, w większości tylko dla jego występu.
Jednak dla fana lekkoatletyki świat na Farrahu się kończy bo są inni zawodnicy. Jako pierwsi zaprezentowali się nasi reprezentanci na 800 metrów, gdzie zarówno w kategorii kobiet i mężczyzn uplasowali się na pozycjach medalowych. Adam Kszczot zajął drugie miejsce a Marcin Lewandowski i Joanna Jóźwik wywalczyli trzecie pozycje, dostarczając sporo emocji dla dość licznej grupy polskich kibiców. Podobnie było w rywalizacji skoku wzwyż, gdzie finałowa rozgrywka była wewnętrzną sprawą Polek w osobie Justyny Kasprzyckiej i Kamili Lićwinko. Rywalizacja okazała się zwycięska dla tej drugiej, która także próbowała pobić swój rekord Polski. Niestety tym razem poprzeczka zawieszona była zbyt wysoko, jednak patrząc na progresję wyników rekordowy rezultat jest możliwy podczas mistrzostw świata w Pekinie.
Wśród zawodników ze światowej czołówki na pierwszy plan wysuwała się rywalizacja na 1500 metrów, gdzie zmierzyła się światowa czołówka na tym dystansie. Zwycięzca okazał się James Magut z dobrym czasem 3.37, wygrywając min. z Vincentem Kibetem i Bernardem Lagatem.
Jeśli chodzi o sprint to mieliśmy okazję zobaczyć dwóch wspaniałych sprinterów takich jak Kim Collins czy Nesta Carter. Jednak tylko ten drugi zakwalifikował się do finału, gdzie osiągnął czas pozwalający zająć mu czwartą lokatę.
Kibice podczas trzygodzinnej imprezy nie mogli narzekać na brak emocji, pomimo że nie padł żaden rekord świata. Możliwość podziwiania najlepszych specjalistów od biegania czy skoków i rzutów była wspaniałą opcją dla wszystkich fanów "królowej sportu", którzy przyjechali do Birmingham z całej Anglii. Co prawda nie wystąpił główny bohater Mo Farrah, ale i tak nie można było narzekać na brak emocji z racji udanych występów naszych zawodników.