Speedway Grand Prix: Krzysztof Kasprzak przegrał z "Monsterami"
Rywalizacja o indywidualne mistrzostwo świata na żużlu rozgrywa się w ramach poszczególnych turniejów Grand Prix, których w tym roku odbywa się dwanaście. Jednym z etapów całego cyklu była sobotnia rywalizacja na Stadionie Millenium w Cardiff, gdzie został usypany specjalny tor, na którym rywalizowali najlepsi żużlowcy. Zainteresowanie turniejem było wysokie, zwłaszcza, że obecnym mistrzem świata jest Brytyjczyk Tai Woffinden i każdy liczył na jego zwycięstwo. W piątkowym wydaniu dziennika "The Sun" pojawił się duży artykuł o faworycie gospodarzy, w którym opowiadał on o swojej karierze, kontuzjach i zdobyciu tytułu mistrzowskiego na torze toruńskiej Motoareny.
Jak co roku także i polscy kibice przybyli licznie do stolicy Walii dopingować swoich reprezentantów - wicemistrza świata z roku poprzedniego Jarosława Hampela i Krzysztofa Kasprzaka, udanie radzącego sobie ze sztucznym torem w dwóch poprzednich edycjach British GP. W tym roku zabrakło Tomasza Golloba, który odpuścił światowy championat i skupił się na rywalizacji o tytuł Mistrza Europy.
Początek zmagań najlepszych specjalistów od czarnego sportu został poprzedzony specjalnym wstępem, na którym poszczególni uczestnicy zostali przedstawieni w punktowym świetle, ze świetnie zaaranżowaną muzyką. Później królował już tylko żużel. Tai Woffinden pewnie wygrywał swoje biegi i widać było, że jest przygotowany do zwycięstwa na swoim torze.
Polacy jeździli w kratkę. Po słabszym początku Hampela zdołał on odnieść zwycięstwo nad Woffindenen, jednak to było za mało na kwalifikacje do półfinałowych biegów. Wyglądało na to, że sprzęt nie został odpowiednio przygotowany do toru i w większości przypadków motocykl okazywał się najsłabszy przy starcie. Z kolei Kasprzakowi udało się rzutem na taśmę zakwalifikować do półfinału, gdzie po wspaniałej pogoni za Duńczykiem Michaelem Jepsenem wywalczył drugą lokatę, gwarantującą mu występ w Wielkim Finale.
Ostatni bieg sobotniego wieczoru był rywalizacją Woffindena, Amerykańskiego weterana Grega Hancocka, Australijczyka Darcy Warda i Krzysztofa Kasprzaka. Niestety nasz reprezentant nie zdołał skutecznie powalczyć o podium, gdzie na najwyższym stopniu zasiadł Greg Hancock, walcząc skutecznie do ostatnich metrów z reprezentantem gospodarzy. Amerykanin powtórzył swój wyczyn z roku 2011, kiedy także okazał się najlepszy w Cardiff.
Na zakończenie zawodów organizatorzy uraczyli widzów specjalnym pokazem sztucznych ogni, co przy zamkniętym dachu Stadionu Millenium dało znakomity efekt. Kolejne zawody z cyklu Grand Prix odbędą się w 16 sierpnia w Rydze.