wielkifutbol - Historia pawłowskiego break dance'a

 

Historia pawłowskiego break dance'a

Break dance, taniec-łamaniec czyli taniec na głowie jak jest określany przez niektórych. Historia tej wyjątkowej aktywności ruchowej zaczyna się w Stanach Zjednoczonych w latach 70-tych, gdzie w Nowym Jorku powstawały pierwsze składy wykonujące ten taniec. W Polsce pierwszą grupę break dance'a założono w Szczecinie i Piotrkowie Trybunalskim, na fali popularności filmu "Beat Street", pokazującym rywalizację najlepszych tancerzy z nowojorskich przedmieść. Z biegiem lat taniec zdobywał coraz większą popularność, organizowano mistrzostwa Polski i pojawiał się w teledyskach, jako część choreografii. Zdobywał spore rzesze swoich fanów szczególnie w szkołach, klubach i dyskotekach, gdzie każdy mógł wykazać się posiadanymi umiejętnościami. Moda na break dance nie ominęła także naszej miejscowości.

W połowie lat 90-tych nie każdy jeszcze posiadał telewizję satelitarną, oferującą kanały muzyczne takie jak MTV czy VIVA. Teledyski emitowane w tych stacjach w większości, oprócz standardowej choreografii tańca synchronicznego, nie posiadały "tego czegoś", pozwalającego nadać wyjątkowości całemu klipowi. Elementy break dance'a pojawiały się w nielicznych teledyskach, do momentu pojawienia się projektu o nazwie "Music Instructor". Była to grupa niemieckich dj-ów komponujących muzykę do teledysków, w których królował tylko break dance, wykonywany przez legendarną grupę Flying Steps. W przebojach takich jak "Supersonic", "Electro city" czy "Rock your body" można było znaleźć elementy electro  a także zaawansowanych figur takich jak obroty na głowie czy salta. Taki styl muzyczny i taneczny zdobywał coraz większą rzeszę fanów, próbujących naśladować ruchy i elementy pokazywane w klipach" Music Instructor".

W Pawłowie pierwszą osobą tańczącą break dance był Piotr Dolak, także jeden z pierwszych hiphopowców w Pawłowie. Pokazywał on swoje figury na szkolnych dyskotekach, wzbudzając zainteresowanie młodszych kolegów i koleżanek. Kolejnym tancerzem był Marcin Ciesielka, także posiadający spore umiejętności panowania nad swoim ciałem podczas wykonywania zaawansowanych figur. To były pierwsze przebłyski nowej fali w tańcu, która dotarła także do Pawłowa.

Także i ja byłem zagorzałym fanem takiego tańca, jednak na początku nie wierzyłem, że mogę wykonywać tak ciężkie figury jak obroty na głowie czy ręku, pokazywane w teledyskach. Momentem przełamania była jedna z dyskotek w listopadową sobotę w pawłowskim Domu Kultury. Wśród licznie zgromadzonej młodzieży część stanowiła grupa tancerzy z Chełma. Z początku nie wiedziałem o jej obecności, tylko w trakcie trwania imprezy na środku parkietu zgromadziła się grupa osób. Pierwsze moje wrażenie było takie: pewnie znowu jakaś bijatyka! Idę obejrzeć...Jednak nie było słychać żadnych odgłosów szamotaniny tylko oklaski. Podszedłem bliżej i zobaczyłem trzech b-boyów (tak się fachowo określa tańczących break dance) pokazujących swoje wysokie umiejętności. Oglądając na żywo ten występ poczułem ciarki przechodzące przez moje ciało i niesamowity przypływ energii do działania. Wspomniani b-boye pojawili się także na koniec dyskoteki, tańcząc w rytm przeboju "Supersonic", inspirując mnie także do zapytania samego siebie: czy ja też tak mogę?

Odpowiedź ja to pytanie padła już następnego dnia: mogę! Pierwsze moje próby zaczęły się na śniegu! Nieudolne początkowe wykonanie kopanki czyli taniec z podparciem i obolałe plecy po upadku z nieudanej próby ustania na rękach. Te niepowodzenia jednak nie zabiły mojej ochoty na break dance'a. Podczas pierwszej próby pojawiła się osoba, będąca później jednym z liderów naszej grupy - Kamil Wawrzyszuk. Pierwszą jego reakcją był głośny śmiech z powodu moich niskich umiejętności, jednak po dłuższej chwili także i on zaczął robić obroty na barkach. Mogę powiedzieć, że nie było to mistrzowskie wykonanie, tym bardziej na wyjątkowym "parkiecie" jakim był śnieg. Nasz pierwszy trening odbył się w niesprzyjających warunkach pogodowych ale jedno się stało faktem - od tego momentu w naszych głowach zaczął królować tylko break dance.

Od następnego dnia zaczęliśmy gromadzić informacje o tym wyjątkowym tańcu, szukaliśmy programów na ten temat w telewizji a także staraliśmy się poznać "ludzi z branży". W internecie był ogrom informacji takich jak historia, opis figur czy sylwetki najlepszych tancerzy. Numerem jeden jeśli chodzi o popisy indywidualne był KUJO ze Stanów Zjednoczonych. Niestety nie mogłem jeszcze wtedy się przekonać o jego wyjątkowości, gdyż nie istniał wtedy YouTube. W Polsce najlepszymi ekipami były Broken Glass z Kielc, Scrap Beat z Włocławka i NASA z Koszalina, zaś Maciej Kiełpiński "Kiełpo" z Gniezna był uważany za "ojca polskiego break dance'a". Poza dawką informacji celem nadrzędnym były teledyski lub filmy o tańcu. Niestety internet jeszcze był wtedy w powijakach i trzeba było nagrywać teledyski z telewizji na video i następnie klatka po klatce analizować je pod kątem techniki wykonywanych figur. Następnie, po odrobinie teorii, wychodziliśmy najczęściej na szosę i tam ćwiczyliśmy poszczególne figury. Pierwsze lekcje szły opornie i z trudem uczyliśmy się pierwszych kroków. Jednak jak przysłowie mówi: trening czyni mistrza z czasem nabywaliśmy wprawy i krok po kroku pokonywaliśmy trudne stopnie breakdance'owego wtajemniczenia.

Po serii pierwszych treningów nadszedł czas na zrobienie własnego parkietu. Idealnym miejscem do tego był mój strych. Było tam odpowiednio dużo przestrzeni na usadowienie specjalnej płyty, oświetlenia i magnetofonu. Właśnie na owym strychu szlifowaliśmy poszczególne elementy tańca takie jak kopanka, pierwsze obroty na ręku, głowie lub elementy electro. Po opanowaniu podstawowych elementów nadszedł najwyższy czas na pokazanie swoich umiejętności szerszej publiczności. Dla mnie okazją do tego była dyskoteka szkolna w moim liceum. Dj zagrał kawałek "Music Instructor" i dwóch moich znajomych niezbyt udolnie próbowało coś wykonywać podobnego do breaka, więc musiałem im pokazać jak to się właściwie robi! Pokazałem dwie figury czyli kopankę oraz spinhand (obroty na jednym ręku) i byłem zadowolony z mojej próby.

Następnym występem była pawłowska dyskoteka, gdzie po raz pierwszy, wraz z Kamilem Wawrzyszukiem, pokazaliśmy elementy breakdancingu. U mnie w Liceum w Rejowcu nie było zbyt dużo osób tańczących break dance. Z kolei Kamil w ZST nr 1, tzw."jedynce", miał znajomych tańczących na wysokim poziomie i miał kontakt z jednymi z najlepszych tancerzy w Chełmie. Dzięki jego koneksjom wzbogacaliśmy naszą wiedzę związaną z nazwą poszczególnych figur czy sposobem ich wykonywania. Tak wyglądały początki naszego hobby, na które byliśmy nakręceni 24 godziny na dobę.

Po pierwszym okresie treningów trzeba było znaleźć kolejne miejsce, gdzie można było doszkalać się w tańcu. Idealnym rozwiązaniem był Dom Kultury, gdzie po wcześniejszej zgodzie kierownika Andrzeja Kosza mogliśmy trenować na sali tanecznej. Różnie były odbierane nasze treningi przez młodzież przychodzącą do klubu. Jedni wyśmiewali nas za głupotę, bo w końcu "tańczyliśmy na głowie" a drudzy raczej nam kibicowali. Nie przejmowaliśmy się zbytnio głupimi komentarzami na nasz temat, tylko byliśmy skupieni na tańcu.

Kilka miesięcy po rozpoczęciu break dance'a dołączył do nas trzeci członek ekipy - Paweł Kukiełka. Na początku miał braki w rytmice i wczuciu się w muzykę ale krok po kroku jego poziom wyszkolenia wzrastał. Wraz z Kamilem stwierdziliśmy, że z jego siłą będzie można zrobić helikopter czyli elementy tańca gdzie najsilniejszy tancerz obraca się wokół własnej osi trzymając na barkach dwóch b-boyów. Był to jeden z najbardziej widowiskowych elementów naszego break'a, kilkukrotnie wzbudzając aplauz na dyskotece za udany występ.

Z biegiem czasu i przebytych treningów nasz poziom ciągle wzrastał, udoskonalaliśmy nowe elementy w tańcu takie jak wiatrak (obroty na barkach wokół własnej osi), dziewiątka (obrót na jednej ręce w pozycji wyprostowanej), obroty na ręku, głowie, łokciach, skorpion dodając electro czyli taniec robota i urozmaicając top rocka czyli wejście w rytm. Wymyśliliśmy także nazwę dla naszego składu - "Break Fire". Ustaliliśmy z dj-ami, Bartkiem z Łęcznej a później Pawłem Iwaniukiem,  grającymi na dyskotekach w Domu Kultury, że będą zawsze o 24 puszczać kawałki do breakdance specjalnie dla nas. I tak też było. Zawsze o północy stawialiśmy się na środku parkietu, momentalnie robiło się kółeczko w którym zaczynaliśmy "tańczyć na głowie", jak to określił nas jeden ze stałych bywalców pawłowskiej dyskoteki. Podczas jednej z imprez doszło do małego wypadku jednego z naszych tancerzy. Kamil Wawrzyszuk stracił na chwilę przytomność podczas wykonywania odbicia z rąk. Doszło do poślizgu i zamiast asekurować się rękoma uderzył z całym impetem głową w parkiet. Stracił na chwilę przytomność ale na szczęście szybko ją odzyskał. Czasami podczas dyskoteki dołączali do nas inni b-boye z Rejowca Fabrycznego, Lublina czy Chełma, co urozmaicało całą imprezę.

Treningi w Domu Kultury odbywały się najczęściej dwa-trzy razy w tygodniu o godzinie 16. Godzina była dopasowywana do mojej drugiej aktywności czyli treningów lekkoatletycznych. Często bywało, że po zakończeniu break dance'a biegłem 6 km (w ramach rozgrzewki) do Rejowca Fabrycznego na drugi trening. Z czasem dołączyła do nas kolejna grupa tancerzy takich jak Paweł Krzysiak i Marek Filipczuk. Czasami podczas treningów dochodziło do upadków, szczególnie przy próbach robienia wiatraka, czyli obrotów wokół własnej osi na górnej części ciała. Była to moim zdaniem najbardziej kontuzjogenna figura, gdyż kilkukrotnie uderzyłem łokciem, kolanem czy barkami o twardy parkiet. Drugą w kolejności jeśli chodzi o poziom trudności był spinhead czyli obroty na głowie. Podstawowym elementem była odpowiednia czapka albo dwie w celu zabezpieczenia głowy przed wytarciem. Innym rozwiązaniem jest kask motocyklowy, najlepszy taki klasyczny, bezszczękowy - orzeszek. W nim najlepiej było wykonywać obrót na głowie bez żadnego szwanku. Jedną z najcięższych figur był Jack Hammers czyli wybijanie całej masy ciała w górę opierając się na jednej ręce. Po jakimś czasie udało mi się opanować ten element ale jednak odbiło się to kontuzją nadgarstka, bo jednak masa ciała spoczywała na tej części, która w końcu odmówiła posłuszeństwa.

Break dance, jak wcześniej napisałem, zyskiwał na popularności w początkach XXI wieku. W naszym regionie silne ośrodki związane z tańcem istniały w Lublinie, skąd wywodziła się mistrzyni Europy w tańcu electro Olga Tatomir. W Kraśniku, Łęcznej, Puławach i Chełmie były organizowane zawody. Właśnie w tym ostatnim mieście miał swoją premierę w 2000 roku turniej tańca break i electro. Nie byłem obecny na premierowej edycji ale miałem przyjemność śledzenia jej na żywo w 2001 roku. W wypełnionej do ostatniego miejsca hali widowiskowej Chełmskiego Domu Kultury z zapartym tchem obserwowałem zmagania tancerzy. Prym wśród nich wiodła ekipa Free Crew Breakers, w skład której wchodzili min. "Simon" - specjalista od air sweeps'ea, "Pleban" - jeden z najlepszych speców od electro i "Miedziak", moim zdaniem najlepszy tancerz breakdance w Chełmie, potrafiący wykonać najbardziej zaawansowane figury takie jak np. mumia czy Jack Hammers. Na program rywalizacji składały się pokazy poszczególnych grup i ich ocena przez jury - składającego się z byłych lub aktywnych b-boyów. Z całych startujących ekip wybrane zostały dwie najlepsze, które walczyły ze sobą w wielkim finale. Decydująca rozgrywka rozpaliła do czerwoności publiczność w Domu Kultury. Tancerze wnieśli się na szczyt swoich możliwości, pokazując co najlepszego potrafią. Walka na karkołomne figury mogła zadowolić nawet najbardziej wybrednego widza. Zwycięzcy z 2001 roku mogli reprezentować Chełm w kolejnej, większej imprezie breakdance w Kraśniku.

Nasza ekipa także miała swój pokaz oprócz dyskotek w Pawłowie. Mieliśmy swój występ na uroczystości w Szkole Podstawowej w Lisznem w składzie Kamil, Paweł  i moja osoba. Parkietem była przenośna scena, na której mieliśmy własny pokaz zaś obowiązki dj pełnił Krzysztof Wójcik.

Aktywność "Break Fire" zakończyła się w 2003 roku. Powodem był wyjazd na studia czy służba wojskowa jej członków i brakiem chęci młodszych członków na kontynuację break dance'a w Pawłowie.

 

 

 

 

 
Dzisiaj stronę odwiedziło już 7 odwiedzający (7 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja