Z wizytą u Cristiano Ronaldo na Maderze
Kilka lat temu z hasłem Madera kojarzyła się najczęściej jedna rzecz - sławne wino. Po jakimś czasie za sprawą pewnej postaci grającej w Realu Madryt wyspa zaczęła się promować jako miejsce gdzie urodził i wychował się jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Nazywa się on Cristiano Ronaldo i uczył się piłkarskiego rzemiosła na przedmieściach Funchal.
Planując pobyt na Maderze, jak prawie każdego pobytu za granicą, nie można było ominąć wydarzenia jakim jest mecz piłki nożnej. W ekstraklasie portugalskiej występują dwie drużyny z wyspy - National i Maritimo ze stolicy Funchal, jednak obie rozgrywały swoje mecze w niekorzystnych dla naszej grupy porach. Jak nie wyszło z pierwszą ligą to udało się w przypadku jej zaplecza. Uniao de Madeira występuje w drugiej klasie rozgrywkowej i grała mecz z rezerwami Porto w sobotę o godzinie 16, czyli w sam raz przed odlotem do Bristolu.
W przypadku Uniao samą atrakcją jest stadion, położony przy trasie łączącej Funchal z północną częścią wyspy. Umiejscowiony w niecce otoczonej przez wysokie zbocza robi wrażenie zapewne w przypadku ujęć wykonywanych z drona, jakie można było wcześniej znaleźć w internecie. Nieopodal stadionu znajduje się mały wodospad a na zboczach pobudowane są domy, z okien których kilka osób oglądało mecz bez nabywania wejściówki. Jak to można określić idealne miejsce do kolekcji groundhopperskiej! Bilet na spotkanie kosztował 5euro, z czego obiekt posiadał tylko jedną trybunę od strony szosy. Po drugiej stronie boiska znajdowało się wspomniane zbocze i reklamy, min. muzeum Cristiano Ronaldo. Oprócz piłkarzy Unaio stadion użytkują także lekkoatleci z racji tartanowej bieżni położonej wokół murawy.
Sam mecz nie zachwycił, można było się spodziewać ciekawego widowiska opartego na portugalskim futbolu technicznym, jednak walka toczyła się na środku boiska i kibice nie zobaczyli żadnego gola. Przewagę w meczu miała drużyna z Porto, jednak ani goście ani gospodarze nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
W świecie zawodowego sportu panuje przekonanie że odpowiednia dieta jest podstawą sukcesu. Szczególnie tyczy się zawodowych piłkarzy, którzy powinni przestrzegać tego co znajduje się na ich talerzach. Fakty są całkiem inne. Podczas wylotu do Bristolu można było spotkać graczy Uniao raczących się hamburgerami i frytkami w lotniskowej restauracji Burger King. Jak się później okazało dieta nie okazała się zabójcza dla zespołu, bo drużyna z Madery zremisowała swój mecz z Cova da Piedade 1:1.
Jednym z najatrakcyjniejszych punktów dostępnych dla turystów jest muzeum Cristiano Ronaldo. Urodzony na Maderze i stawiający pierwsze kroki w futbolu jest najlepszym "towarem eksportowym" całej wyspy. Zapewnie wielu potencjalnych urlopowiczów mając do wyboru Wyspy Kanaryjskie lub Maderę kupi bilet do Funchal z racji Ronaldo i jego muzeum. Znajduje się ono w reprezentatywnej części stolicy - przy portowej promenadzie. Przy wejściu stoi monumentalny pomnik samego piłkarza, stworzony z brązu i dumnie spoglądający w dal. Obok niego zatrzymują się przechodnie robiąc pamiątkowe zdjęcie.
Bilet wstępu kosztuje 5 euro i po wejściu można odnieść wrażenie że jest się obecnym w muzeum jakiegoś wielkiego klubu piłkarskiego. Nie mówię tutaj o zespołach pokroju Barcelony czy Manchesteru United, które posiadają znacznie więcej trofeów, ale o takich przeciętnych jak np. Stoke czy Bristol City, które zapewne mają mniej bogatszą gablotkę niż sam tylko Ronaldo. Znajdziemy tutaj najważniejsze nagrody indywidualne takie jak złote piłki, buty, medale, puchary czy statuetki. Są obecne także jego figury woskowe i listy od fanów z całego świata, w tym i z Polski.
Jak udało mi się porozmawiać z kustoszem całego muzeum to często pojawiają się w nim fani z Polski. Powiedział kilka miłych słów o Robercie Lewandowskim, szanując jego wartość i styl gry. Na pytanie czy Ronaldo często odwiedza to miejsce odpowiedział, że raz na rok i zwykle chce odpocząć od całego zgiełku gdzieś z dala od Europy. Najczęściej wypoczywa w USA, gdzie piłka nożna nie jest tak popularna i może spokojnie, przez nikogo nie zauważony, wtopić się w uliczny tłum.
Planowany odlot z Madery miał się odbyć w sobotni wieczór, ale z powodu silnych wiatrów lotnisko zostało zamknięte. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło jak to mówi przysłowie, więc dodatkowe dni wolnego zostały poświęcone na odwiedziny miejsca, gdzie stawiał pierwsze kroki i dorastał CR7. Znajduje się ono w dzielnicy Santo Antonio na przedmieściach Funchal i pierwsze wrażenie jest takie, że jest ono bardzo górzyste. Nachylenie terenu jest ogromne i trzeba posiadać mocny hamulec ręczny aby zaparkowane auto nie stoczyło się w dół. Zapewne jako młody chłopak w drodze do albo ze szkoły wdrapywał się codziennie po stromych ulicach, dzięki czemu wzmocnił naturalnie swoją muskulaturę nóg pozwalającą na skuteczną ucieczkę przed obrońcami. Obok jego macierzystego domu na ulicy Rua da Quinta Falcao znajduje się małe betonowe boisko, na którym stawiał swoje pierwsze kroki a kilkaset metrów dalej ma siedzibę klub Andorinha czyli pierwszy oficjalny klub maderskiej gwiazdy. Można dodać, że w tym klubie pracował jako sprzątacz także jego ojciec. Niczym nie wyróżniająca się okolica, strome podejścia, mały bar i nic nie wskazującego na fakt dorastania jednego z najlepszych piłkarzy w historii futbolu.
Zwiedzając Maderę podczas jazdy można zauważyć kilka osobliwych stadionów takich jak opisany wcześniej Uniao de Madeira. Ale w północnej części wyspy znajduje się obiekt Sao Vicente umiejscowiony pomiędzy falami oceanu a zboczem góry. Akurat nie był rozgrywany żaden mecz ale udało mi się zrobić pamiątkowe zdjęcie. Podobna sytuacja miała miejsce na peryferiach wyspy, gdzie pokonując serpentyny można było dostrzec boisko położone na zboczu.